Forum Aarie Thenesai
Siedziba Lilii
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zmowa
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Aarie Thenesai Strona Główna -> Komnata dla Gości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:18, 06 Wrz 2008    Temat postu: Zmowa

Księżyc w nowiu nie dawał zbyt wiele światła. Sączył swój blask tak skąpo, jakby gonił już resztkami nafty w przeddzień świątecznego dnia. Ciemności trochę utrudniały spacer, ale przemierzająca równinę elfka dobrze wiedziała, dokąd idzie. Prowadziła ją wylewająca się zza niedomkniętych okiennic poświata z ostatniego we dworku oświetlonego pokoju. O tej porze czuwała tam tylko jedna osoba - pozostałe zapewne spały. Albo lubiły siedzieć po ciemku.

Obcasy sandałków stuknęły o deski ganku, zaskrzypiały drzwi wejściowe. Elfka oparła się o drzwi, westchnieniem ulgi żegnając pozostawioną za nimi noc i majaczące w oddali miejskie mury. Hol oświetlały tylko wpadające przez okna promienie księżyca, ale oto już po schodach zeskakiwało mocniejsze światło lampy, kładąc się dzikimi cieniami na tralkach poręczy i ścianach. Krzepka, nieduża krasnoludka przylgnęła do swojej ubóstwianej panienki, z trudem powstrzymując pisk radości. Schody zaskrzypiały pod dwoma parami bosych stóp, skradających się na palcach.

Gdyby pod uchylonymi drzwiami pokoiku na piętrze siedział jakiś uważny obserwator, przez szparę zobaczyłby nieruchomą kołyskę, a po dwóch jej stronach rozmawiające przyciszonymi głosami dwie kobiety - pochyloną nad łóżeczkiem srebrnowłosą elfkę i wspinającą się na palce rudą krasnoludkę.

- Mały ma koklusz - stwierdziła spokojnie elfka, wpatrując się w kołyskę.
- Ależ skąd, panienko! Panienka popatrzy, zdrów jak ryba! - rozległ się oburzony szept krasnoludki.
- Ma koklusz - powtórzyła elfka z naciskiem. - Trzeba z nim jechać nad morze - dodała spokojnie, jakby mówiła o pogodzie.
W oczach małej błysnęło zrozumienie. Pokiwała głową tak gorliwie, jakby miała ją zamontowaną na sprężynce. Zaraz też zakrzątnęła się, przetarła rękawem stojący w rogu pomieszczenia zakurzony kufer, zebrała z oparcia krzesła jakieś dziecięce flanelowe ciuszki. Elfka powstrzymała ją ruchem dłoni.
- Ruszycie rano, pieszo. Dostaniesz list dla Morelyn, ona się wami zajmie. To nie potrwa długo... - uśmiechnęła się łagodnie. - Kilka tygodni, najwyżej miesiąc. I będę często zaglądać - ostatnie jej słowa zagłuszyło donośne miauknięcie dobiegające z kołyski. Odprawiła krasnoludkę niecierpliwym gestem i wzięła marudzącego chłopca na ręce. - Zmykaj do łóżka, ja wszystko przygotuję...

Cieniutki sierp księżyca znikał powoli na jaśniejącym stopniowo niebie. Giran spało jeszcze głęboko, nawet najbardziej wytrwali kupcy kiwali się sennie przy swoich kramikach. Zresztą, nawet gdyby jakiś ranny ptaszek postanowił wybrać się o świcie na jagody, gęsta mgła zalegająca na wilgotnych od rosy łąkach i polankach skutecznie ukryłaby maszerującą dzielnie niedużą postać, objuczoną dwoma okrągłymi tobołkami. Ruda czuprynka podskakiwała rytmicznie nad ścieżką prowadzącą na południowy wschód.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fontanesia dnia Nie 12:23, 26 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:49, 20 Wrz 2008    Temat postu:

Od okna odkleił się niewielki latający stworek o nikczemnej aparycji i takiej posturze. Chwilę wisiał niezdecydowany nad ziemią, trzepocząc skrzydełkami jak chory koliber, po czym popędził na północny zachód.

***

Księżyca z każdym dniem przybywało. Doszedłszy do pierwszej kwadry zastał Dworek w pozornie niezmienionym stanie. Nie mógł wiedzieć, że z pokoiku na piętrze zniknęła kołyska, a w powietrzu nie było już czuć zapachu talku ani kopru włoskiego. Tylko zapomniana przy łóżku damska rękawiczka wydzielała nikłą woń jaśminu.

Księżyc nie widział także, że po kufer i kołyskę przybyło dwóch postawnych humanoidalnych tragarzy, którzy na swoich zwierzęcych pyskach nosili bez względu na okoliczności ten sam gburowaty, niechętny wyraz, charakterystyczny dla plemion Oel Mahum. Uszły księżycowej uwadze codzienne wizyty jasnowłosej mieszkanki dworku, podczas których zwykła zajmować się ogrodem, a synka kłaść na trawie, gdzie spędzał długie godziny turlając się z brzuszka na plecy i kontemplując to darń i jej mieszkańców, to niebo, usiane zmieniającymi się jak w kalejdoskopie chmurkami.

Za to co wieczór, gdy tylko słońce chowało się za horyzontem, księżyc widywał niewysoką elfkę zmierzającą w stronę miasta, niosącą spiczastouche niemowlę owinięte w wielką chustę, zwykle przytroczone do biodra lub tulące się do jej piersi. Mdła księżycowa poświata znaczyła także ścieżkę wiodącą do girańskiego zamku, przesączała się przez cienkie firanki i kładła na inkrustowanej dwoma gatunkami drewna kołysce, w której imiennik księżyca spał snem sprawiedliwych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:37, 21 Wrz 2008    Temat postu:

Nadeszła pełnia. Zamierający na jesieni ogród wokół dworku zalany był trupim światłem, które wypełniało każdy zakamarek. Rząd miniaturowych wierzb płaczących przypominał oddział wojska złożonego z przygarbionych krasnoludów. Wysoki platan, nawet za dnia wyglądający jak otulony srebrną folią, rzucał na rabatki z otulonymi na zimę różami upiorne cienie wyglądające jak drapieżne pazury. Przywiędłe dalie ktoś starannie okopał, przez co w świetle księżyca przywodziły na myśl kopce kretów z zatkniętymi na czubkach chorągiewkami. Starannie przycięte w kulę krzewy bukszpanu i mirtu sprawiały wrażenie rozrzuconych piłek. Zeschłe liście zgarnięto na estetyczną kupkę, a resztki ogródka ziołowego, wyszczypane przez jakieś pasące się zwierzę, ogrodzono wyplatanym z wikliny płotkiem.

Nie było wiatru. Cały oniryczny krajobraz pozostawał w sennym bezruchu. Poruszała się tylko zawieszona na jednej z gałęzi platana huśtawka, wykonana z długiej deski, oplecionej przy dwóch końcach wiązką kolorowych wstążek. Z powodzeniem zmieściłyby się na niej nawet trzy osoby, jednak teraz zajmowała ją jedna. Jasne włosy z liliowym połyskiem oraz błękitna szata elfki nie wyróżniały się zbytnio pośród wszechobecnego bladego blasku. Metalowe sprzączki na butach i koraliki przy ornamentach wokół mankietów i na kubraczku sukienki pobłyskiwały, gdy miarowe kołysanie huśtawki pozwalało im złapać promień księżyca. Zwykle zajęte jakąś robótką, dziś dziwnie nieruchome dłonie kobiety, złożone na podołku, oraz szkliste spojrzenie wbite w przestrzeń pozwalały przypuszczać, że rozważa ona jakiś skomplikowany problem. Przygryzając wargę, mechanicznym ruchem stopy wprawiała huśtawkę w ruch.

Przez ogród przeczłapał nieduży błękitny jednorożec, z wyrazem doskonałej obojętności na pysku żując sprzączkę z długiego paska, którego pozostała część ciągnęła się za nim, cicho grzechocząc na nierównościach ścieżki. Widmowy zwierzak zniknął w krzakach porastających ogród od strony gościńca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seruga




Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:50, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Biegł oddychając ciężko. Cienie drzew, mroki krzewów i zarośli migały niczym nietypowy teatr baśni. Było w tym piękno, jednak mężczyzna nie miał czasu podziwiać uroków otaczającej go nocy. Nigdy tego nie robił w samotności. Oddech zaczynał ciążyć, a przenikliwe ujadanie psów wbiło się w jego umysł. Wiedział, iż są na jego tropie i wkrótce znajdą i osaczą swoją ofiarę.

Przystanął i oparł się o pień drzewa, spoglądając, jakby z wyrzutem, na święcący jasno księżyc.
- Skryj się sukinsynu - mruknął i splunął.
Z oddali dało się słyszeć szczekanie zagubionych psów. Mężczyzna uśmiechnął się z westchnieniem ulgi. Chłodne powietrze nocy było najwspanialsze właśnie w takich chwilach - momentach tryumfu sprytu i doświadczenia nad parszywą naturą. Jego wybieg zadziałał. Co prawda mokre buty były znaczną przeszkodą, ta niewygoda jednak nie była w stanie zepsuć mu dobrego humoru w jaki wciąż wprawiał go jazgot powodowany przez zbaraniałych łowców.

- A teraz do karczmy drogi przyjacielu - szepnął do błyszczącego w dłoni naszyjnika z drogich kamieni.

Gałęzie zaszeleściły wtórując cichym przekleństwom zagubionego człowieka. Gdy wreszcie wyszedł na polankę strzepnął listki i patyczki z nienagannego garnituru, noszącego wszak ślady pościgu, wciąż jednak eleganckiego i dystyngowanego. Martwy szlachcic z którego go zdarł, zginął na szczęście w dość czysty i higieniczny sposób - umarł na zawał serca na widok sztyletu przytkniętego do jego...

Gdy uciekinier spostrzegł majaczące w mroku zabudowania wyrównał odzienie, uporządkował rudą czuprynę i unosząc dumnie podbródek ruszył w tamtym kierunku, zupełnie nie zwróciwszy uwagi na kołyszącą się nieznacznie huśtawkę. (później strasznie sobie wyrzucał tak karygodne w jego zawodzie niedopatrzenie).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seruga dnia Pon 10:05, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deriva Ma'For
Lilia
Lilia



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry

PostWysłany: Pon 10:54, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Młoda elfka ze spiętymi wygodnie włosami w kucyk chyłkiem przemkneła przez ogród. Spojrzała ze stracham na oskubane przez szerokie zęby rośliny i wzdrygneła się myśląc pewnie o konsekwencjach tych zniszczeń.
Spojrzała na ledwie widoczne w blasku księżyca ślady niepodkutych kopyt i podążyła nimi. Zgięta w pół szukała coraz to nowszych śladów potykając się co chwila na ścieżce.
-Blu... jak cię dopadnę...- mruknęła gniewnie ściskając w ręce poszarpany fragment materiału.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seruga




Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:28, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Spostrzegłszy przygarbioną postać, chyba kobiety, postanowił nie przeszkadzać jej w... tym co robiła - czymkolwiek to było. Gniewne pomruki dobiegające od strony przygarbionej postaci wskazywał na nieciekawy nastrój rzeczonej. W każdym razie, zły na swój ograniczony nocą wzrok, skierował się nieco w lewo, mijając bokiem zajętą istotę. Lepiej, żeby jak najmniej osób widziało go tutaj, o tej porze, w takim stanie. To nieprofesjonalne.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seruga dnia Pon 11:30, 22 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 15:17, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Elfka drgnęła, wyrwana z zamyślenia. Beznamiętnym spojrzeniem odprowadziła najpierw jednorożca, następnie truchtającą jego śladem swoją podopieczną. Nie to było teraz istotne, wokół dworku rzadko było tłoczno po nocy. Derivie nic nie grozi, a im więcej paska pożre jednorożec, tym lepiej. Może mu zaszkodzi i będzie kilka dni spokoju.

Usłyszawszy szelest w żywopłocie za swoimi plecami, wzdrygnęła się lekko i obejrzała nerwowo przez ramię. Wymykanie się po nocy z zamkowej sypialni szargało nie tylko reputację - gdyby ktoś ją zauważył - ale i nerwy. Jeż gramolący się pomiędzy splątanymi gałązkami nie wyglądał jednak na szpicla, a zapomniana grzechotka czy inna dziecięca zabawka mogła okazać się w razie czego idealnym pretekstem dla nocnego spaceru. Trzeba ją tylko znaleźć.

Wstała niechętnie. Ogród sprzyjał przemyśleniom, zapewniał spokój i odosobnienie, a z drugiej strony - poczucie bezpieczeństwa, płynące ze świadomości bliskości miejskich murów. Ale trzeba wracać. Elfka przeszła powoli przez trawnik, nadal pogrążona w myślach. Podniosła porzuconą w trawie miękką piłeczkę i ruszyła w stronę ogrodowej furtki, tej wychodzącej na gościniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deriva Ma'For
Lilia
Lilia



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry

PostWysłany: Pon 17:22, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Słysząc stukanie kopyt o bruk puścila się biegiem na gościniec. Jeszcze tego brakowało by Blu uciekł i siał spustoszenie w calym mieście. Znikający za zakretem ogon lśnił jasno błekitnym blaskiem, dzięki temu nie zgubiła jego tropu na twardym bruku. Nie zostawial już śladów, a stukanie kopyt było zbyt ciche by się nim kierować.
Złapala nieposłusznego jednorożca w małym zaułku dobierającego się do prania tutajszych mieszkańcow.
-Mam cię!- krzykneła triumfalnie łapiąc go za na wpół zjedzoną uzdę.
-Ty żarłoku! Nie dość że pozżerałeś każdemu z dworku cenną rzecz to jeszcze uciekasz?- zrugała nieszczęsne zwierze.
Jednorożec skulił uszy na dźwięk karcącego głosu swojej pani, niepewnie zaczał żuć resztkę wielkich gaci w czerwone kropki, które zerwał ze sznura. Elfka wyprostowała się i oparła jedną rękę o biodro. Wyciągneła przed siebie rekę z pogryzionym materiałem.
-Wiesz co to jest?!- warkneła.
Koń przekrzywił łeb i zarżał cicho.
-Tak, zgadłeś. A raczej było zanim ty się do tego nie dobrałeś. Jestem pewna że Helix pomogła Ci otworzyć drzwi do mojej szafy... nie wykręcaj się- pokiwała groźnie palcem gdy Blu zaczął zarucać łbem na boki, dając do zrozumienia że to co mówi jego pani nie do końca jest prawdą.
Zacisnęła palce na uździe, stara skóra zaskrzypiała cicho. Pociągneła lekko wystraszonego konika za sobą prowadząc go spowrotem w stronę dworku.
Uchyliła bramę do ogrodu i zamyslona spojrzała na rękę. Na palcu lśnił pięknie jej pierścionek zaręczynowy. Westchneła z usmiechem wpatrując się w skrzący się kamień. Odruchowo spojrzala na druga dłoń.

Zmarszczyła brwi. Odwrociła sie powoli. Księżyc schował się za grubą deszczową chmurą, nadciągającą z zachodu. w ciemnościach widać było tylko jej lśniące wściekłością oczy i srebrny haft lilii umocowany na obrózce na szyi.
Konik aż siadl ze strachu na zadzie i spościł łeb.
-Gdzie on jest Blu?-powiedziała cicho zaciskając pięści miarowo.
Konik rozejrzał sie szukając kogoś z dworu do pomocy, ale dowiedziawszy się że jest zupełnie sam ze swoja panią spojrzał na nią wielkimi oczami.
-Gdzie jest pierścień od Torvalda?
Blu wyszczerzył sie niepewnie, otworzył pysk upuszczając resztkę gaci i wyciągną jęzor. Na nim lezał niesamowicie ośliniony, ale cały pierścień.
Szybkum ruchem chwyciła swój skarb, wytarła go o roboczy fartuch i włożyła na palec, z którego zawsze sie zsuwał. Nic dziwnego, byl to sygnet na męskie grube palce, a nie na smukłe kobiece.
-No, masz szczęście-mrukneła troche uspokojona klepiąc konika po łbie.
Konik ledwie dostrzegalnie odetchnął z ulgą podnosząc z ziemi niedojedzone gacie.Pociągnela go przez bramę do ogrodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seruga




Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:15, 22 Wrz 2008    Temat postu:

Zamieszanie to coś wspaniałego, najcudowniejsza rzecz to chaos - oczywiście pośród porządku. Mężczyzna przemknął skrajem ogrodu, wycierając zabłocone buty w trawę, minął kilka średnio zadbanych klombów i podszedł do bocznych drzwi wejściowych. Rozejrzał się dokładnie i z niewielkiej, czarnej torby wyciągnął coś co przypominało koślawy hak, w zasadzie cały pęczek koślawych haków. Poprawił garnitur, zaczesał kosmyk włosów za ucho i zabrał się do badania mechanizmu zamku. Chwilę później zachichotał i uchylił drzwi, które nie wydały żadnego dźwięku.
- Chwała dla tutejszego konserwatora - szepnął zadowolony z efektów pracy.
Wszedł w mrok pomieszczenia i zamknął drzwi. Gdy znalazł się w salonie, rozejrzał się dokładnie po czym wybrał najwyżej położone naczynie na kredensie, tam też umieścił delikatnie drogocenny naszyjnik. Gdy to uczynił cofnął się o krok i potrącił stolik, który z trzaskiem upadł na podłogę...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:11, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Kątem oka dostrzegła jakiś ruch za plecami. Bezszelestny cień. Pewnie puchacz, kto inny łaziłby po nocy. Zamknęła za sobą furtkę przekręcając w zamku klucz, który następnie wyjęła i ukryła w szczelinie w murze. Mało bezpiecznie? Zapewne, ale kto miałby tu włazić? Ogród jak ogród, nie było tu nawet sadu, żeby dzieciarnia miała po co się zakradać.

Od strony miasta dobiegło niesione wiatrem ciche parsknięcie jednorożca. Można by młodej zrobić kakao, na lepszy sen. Należy jej się, skoro złapała tego swojego konika. Z drugiej strony czas naglił. W każdej chwili Ithil mógł się obudzić, co na pewno postawiłoby na nogi cały zamek i w konsekwencji każdy wiedziałby o jej nocnej eskapadzie. Bezwarunkowo trzeba wracać. Elfka odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę miasta. Od strony uchylonego okna w saloniku dobiegł jakiś stukot. Coś ciężkiego upadło, odgłos stłumił gruby dywan.

Zamarła na chwilę. W jednym momencie przez głowę przeleciała jej setka sprzecznych myśli. Ktoś się obudził, trzeba sprawdzić. Nie trzeba sprawdzać, trzeba iść. Ktoś tam się obudzi. A jeśli to złodziej? One sobie poradzą. Nie poradzą sobie, wszyscy śpią. Obudzić wszystkich. Nie budzić nikogo. I tak nikt już nie śpi. A może jednak śpią? Wróci Deriva, to złodziej ucieknie. A może to morderca? Dwa trupy, konik i elfka.

Wizja trupów przesądziła sprawę. Elfka podbiegła na palcach do uchylonego okna, w biegu zrzucając sandałki i zakładając rąbek spódnicy za pasek. Nasłuchiwała chwilę, przesłonięta firanką, po czym ostrożnie przełożyła jedną nogę przez parapet, siadając okrakiem na ramie okna. Zamarła na moment. Pokój wydawał się pusty. Przełożywszy drugą nogę, zeskoczyła na podłogę jak kot, leciutko, żeby nie skrzypnęła nawet jedna deska. Wyjrzała zza firanki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seruga




Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:46, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Zaklął cicho i ustawił stolik na swoje miejsce, zaraz potem przystanął i nasłuchiwał przez dłuższą chwilę, gotów do szybkiej ucieczki w strone okna - oby było otwarte.... Żadnych dźwięków, nikt się nie obudził. Mężczyzna odetchnął z ulgą po czym zabrał się za zbieranie rozsypanej talii kart.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seruga dnia Wto 9:35, 23 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deriva Ma'For
Lilia
Lilia



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry

PostWysłany: Wto 11:49, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Dziwny dźwięk dobiegający z komnaty dla gości zaniepokoił jednorożca. Prychnął zdziwiony wyczuwając obcy zapach. Zarżał jak najciszej umiał na swoją panią, ale ta najwyraźniej była w innym świecie. Zamglonym wzrokiem wpatrywała się w zachmurzone niebo wzdychając od czasu do czasu.
Konik zaparł się kopytkami tuz przed wejściem do stajni zarzucając dziko łbem.
-Co Ci odbiło, Blu?- mruknęła lekko poirytowana że wyrywa ją z marzeń. Przestała go ciągnąć. Spojrzała na niego sennym wzrokiem starając się zrozumieć czego chce konik.
Zarżał głośniej kładąc uszy tak że ledwie było je widać. Ze stajni dobiegło ją zazniepokojone parskanie Helix. Jasnoróżowy klacz wylazła jakimś cudem ze swojego miejsca i orała teraz kopytami w klepisko.
Elfka otrząsneła się z senności, spoglądając uważnie to na młodego źrebaka to na klacz. Helix spojrzała jej wymownie w oczy.
-Obcy? O tej porze?-zdumiała sie.
Blu wyrwał się jej nagle z ręki i pognał w strone tylnego wejscia do komnaty gości. Helix ostrożnie przepchneła się koło elfki i stapając dumnym krokiem podązyła za Blu.
Elka odruchowo zajrzała do stajni. Najstarszy z koników spał. Nic dziwnego, ostatnio dużo polowali. Jego boki unosiły sie powoli i rytmiczne niczym napędzane miechem.
Odwróciła się szybko i pobiegła za dwoma podopiecznymi gdy usłyszała głuchy łomot. Echo tego odgłosu rozeszło sie korytarzami po całym dworku.
Koazało się, że błękitny jednorożec za słaby by wyważyc drzwi uderzył w nie z całym pędem i teraz siedział na zadzie przed pękniętymi drzwiami potrząsając ze skołowaniem łbem.
Starszy konik spojrzął na niego z litością, pyskiem nacisnął klamkę i wpadł z kopytami przed sobą do komnaty. Rozejrzał się z dzikim gniewem w oczach, prychając głośno. Było tu coś obcego, coś niemiłego. Helix zatrzymała wzrok na jednym punkcie i zarżała do młodszego konika.
-Czekaj!- krzyknęła elfka ze strachem, gdy zobaczyła, jak energia zbiera się wokół błękitnego jednorozca, który zdołał sie juz pozbierać po zderzeniu z drzwiami.
Chlusnęło z hukiem jakby w poblizu znajdował się wodospad. Elfkę zalało az do kolan zimną wodą i omal nie przewróciło. W ostatniej chwili zlapała się framugi ratując się przed zmyciem do ogrodu.
-Blu!- krzykneła ale szum wody wypływającej z komnaty zagłuszył jej głos.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deriva Ma'For dnia Wto 11:50, 23 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:45, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Ciemno jak oko wykol. Do pokoju docierało akurat tyle światła, żeby mogła widzieć, jak bardzo niepraktycznie się ubrała: kryształki, którymi wykończono brzegi falban spódnicy przy każdym poruszeniu delikatnie chrzęściły. W zamkowych korytarzach, wyłożonych grubymi dywanami i obwieszonych gobelinami, ten hałas wydawał się całkiem nieznaczący - przy bezszelestnym skradaniu się jednak wybitnie przeszkadzał. Rozchyliła brzegi firanki, drugą rękę zaciskając w pięść. Wyszeptała zaklęcie i powoli rozprostowała palce - na dłoni tańczyła świetlista kulka. Zamknęła ją z powrotem w piąstce i zrobiła krok do wnętrza pokoju.

Ktoś tu był, czuła to, choć nie widziała. Zanim jednak zdążyła cokolwiek przedsięwziąć, cały domek zatrząsł się od uderzenia w drzwi pokoju. Po krótkiej chwili drzwi otworzyły się i do środka wpadła Deriva ze swoim zwierzyńcem, który rozpętał istne pandemonium.

Elfka ze zdumienia wypuściła z ręki kulkę, która zawisła na wysokości jej pasa, delikatnym blaskiem opromieniając pomieszczenie. Dodatkowymi źródłami światła były oba jednorożce, ciemna postać nieznajomego wyglądała więc wręcz bajkowo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seruga




Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 12:59, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Z zadowoleniem podniósł ostatnia kartę, dmuchnął na nią aby oczyścić z kurzu i umieścił starannie w talii kart. Dość specyficznej talii, w której wiele zależało od... uniósł głowę na dźwięk wyważanych drzwi. Wystraszony wstał tak gwałtownie że wpadł na kredens, przewracając kilka naczyń. To co sie później wydarzyło było niemiłe. Gdyby mógł nigdy by tego nie wspominał, na pewno nie w towarzystwie... hańba, gańba i groźba zawisły nad jego rudą łepetyną z intensywnością porównywalna tylko z nakryciem go w sypialni z pewna niewiastą, przez wyjątkowo porywczego męża. Po prostu konsternacja...

Cały przemoczony i oburzony takim potraktowaniem wstał, złapał torbę i wyprostował się dumnie i z obrazą wymalowana na twarzy. Impertynencja i bezczelność były teraz jego główną bronią i należy dodać że jedyną. Strzepnął dłonie i przygotował się do tyrady.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Seruga dnia Wto 13:09, 23 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deriva Ma'For
Lilia
Lilia



Dołączył: 21 Sie 2008
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tarnowskie Góry

PostWysłany: Wto 13:31, 23 Wrz 2008    Temat postu:

Spojrzała z przestrachem na zniszczenia do jakich doprowadziły jednorożce. Zerkneła przepraszająco na swoja mentorkę widząc że jest cała przemoczona a pokój zamienił się w istną ruinę.
Meble były poprzewracane, niekrótym z nich powypadała zawartość i roztrzaskala sie o mokrą podłogę. Ściany ochlapane wodą zaczęły się łuszczyć, a obrazy na nich... już nie były tymi samymi obrazami jak kiedyś, czyli dosłownie pięć minut temu.
-Przepra...- zaczeła ale nie skończyla ob zauważyła sylwetke obcego zarysowaną w mroku przez jasniejące dwa rogi wylcelowane w jego pierś. Większy konik prychał nienawistnie, napedzany świętym oburzeniem że ktoś ośmielił się wejść na jego terytorium. Blu spoglądał co chwila na nią czekając na sygnał do ataku.
Pusciła sie framugi którą od dłuższego czasu ściskała kurczowo. Z chlupotem w butach weszła na zamoknięty dywan i oparła rece na biodra.
Zerkneła z litością na obcego. Może i nie powinien sie tu pojawić. Może nie był do końca dobrym człowiekiem. Ale na pewno nie zasługiwał na to co może zgotowac mu wredna klacz i całkowicie oddany jej źrebak z krzywym spojrzeniem na świat.
Wzruszyła lekko ramionami w zamysleniu. I tak nic nie zrobi. Helix od tamtego zdarzenia niechetnie jej słucha, a teraz najpewniej to się nie zmieniło...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Aarie Thenesai Strona Główna -> Komnata dla Gości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin