Forum Aarie Thenesai
Siedziba Lilii
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gość w Gludio
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Aarie Thenesai Strona Główna -> Komnata dla Gości
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:00, 13 Lut 2009    Temat postu:

Słuchała słów Sparksa niebywale spokojnie, nie drgnęła nawet, kiedy nachylił się w jej stronę. Gdy skończył, wsunęła rękę do kieszeni, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.

- Tak. Powinieneś ruszać - powtórzyła cicho, po czym podniosła kryształ do oczu i odprowadziła gościa spojrzeniem do drzwi. Zamknął je za sobą zaskakująco delikatnie. Nie widział, jak elfka skuliła się w fotelu, nadal ważąc czerwony klejnot w dłoni.

***
- Myślałam, babuniu, że jeśli się kogoś kocha, to on nie może umrzeć... - szepnęła srebrnowłosa dziewczynka do elfki, której twarz była młoda, ale oczy wyrażały mądrość pokoleń.
- Kiciu, jeśli kogoś pokochasz, bardzo często, być może każdego dnia, będziesz musiała samą siebie utwierdzać w tej miłości - odpowiedziała miękkim tonem elfka, patrząc z czułością na zapłakaną dziewczynkę. - Każda z tych prób będzie przygotowaniem do tej jednej, ostatecznej, kiedy będziesz musiała wybrać... - urwała nagle.
- Co wybrać, babuniu?
- Będziesz wiedziała, kiedy to nastąpi, Fontanesio...

***
- Czy to już? - szepnęła do siebie srebrnowłosa elfka. Nikt nie raczył udzielić jej odpowiedzi. Przykryła klejnot dłonią i zamknęła oczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xiareavar
Lider
Lider



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:41, 13 Lut 2009    Temat postu:

W graniczącej z pokojem gościnnym kuchni ktoś upuścił szklankę. Stłumione przekleństwo, kilka szurnięć. Po chwili drzwi otwarły się, stanęła w nich mroczna z dwoma kieliszkami do szampana oraz butelką tegoż w dłoniach. Korek puknął cicho, szkło napełniło się aromatycznym napojem. Jeden z kieliszków, pchnięty końcami palców, przejechał po ławie w stronę Fontanesii.

Pij.

Kieliszki cicho zadzwoniły o siebie. Pomimo radosno-świątecznej zawartości i treści podsłuchanych nowin mroczna zachowywała niezwykły dla niej spokój. Usiadła naprzeciw elfki i jej kryształu, uśmiechając się lekko, nadzwyczaj ciepło.

Moje zdanie znasz. Nie zrób nic głupiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:17, 15 Lut 2009    Temat postu:

Otworzyła oczy dopiero po chwili, nieco nieprzytomnym spojrzeniem ogarnęła pokój i spokojnie popijającą szampana mroczną. Drżąc lekko sięgnęła po kieliszek, wsuwając kryształ do kieszeni. Wypiła duszkiem całą zawartość, profanując wykwintny trunek, i dopiero wtedy, paradoksalnie, trzeźwiej spojrzała na świat.

- A. To ty - stwierdziła obojętnie, jakby nic jej nie mogło już zdziwić. - Nalej mi jeszcze, jeśli możesz - podsunęła kielich w pobliże butelki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Xiareavar
Lider
Lider



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:56, 15 Lut 2009    Temat postu:

Proszę uprzejmie. - z nutką figlarnej radości napełniła ponownie naczynie. Otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, oczy zwęziły się, przygotowując świat na komentarz, komentarz, który swoją formą i treścią miałby podsumować działanie wszechświata, a zwłaszcza tej szczególnej chwili. Nic takiego nie nastąpiło, butelka wróciła na swoje miejsce, uśmiech na twarz tancerki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:49, 27 Lut 2009    Temat postu:

Kolejny kieliszek opróżniony w tym samym tempie co pierwszy. Elfka wzdrygnęła się lekko, skrzywiła, po raz pierwszy od dłuższego czasu miała w ustach jakikolwiek alkohol.

- Zabawne - odezwała się, zadziwiająco spokojnie jak na to, co usłyszała jeszcze przed chwilą z ust Sparksa - sądzę, że najtrzeźwiej spojrzałabym na wszystko, gdybym wypiła całą butelkę... Ty oczywiście się cieszysz. I zapewne życzysz mu wszystkiego najgorszego. Nie, nie zaprzeczaj... - uniosła wolną dłoń, w drugiej dzierżyła kieliszek, leciutko nim kołysząc. Nie podniosła na tancerkę wzroku ani na chwilę.

Odstawiła kieliszek i podniosła się powoli, strzepując lekko spódniczkę.
- Dziękuję, Xiareo - powiedziała poważnie, wreszcie patrząc na elfkę. W jej wzroku była rozpacz, ale i spokój, i determinacja, jakby doskonale wiedziała, co powinna zrobić. Udawała. Bardzo zmyślnie i skutecznie, ale udawała. Niemal podbiegła do drzwi, po drodze chwytając torbę i zarzucając ją sobie na ramię. Pocałowała liderkę w policzek - i wypadła, nie zamykając za sobą drzwi. Odgłos obcasów sandałków, stukających w szybkim tempie o bruk miasta, oddalił się w ciągu kilku sekund.

* * *
Mizerykordia. Wspaniały przyrząd, jeśli trzeba przypuścić atak na kopertę, poza tym jednak niezbyt przydatny. Elfka obejrzała uważnie nożyk i razem z pochewką wrzuciła go do przepastnej torby wiszącej na prawym ramieniu. Odwróciła się od biureczka i z czułością spojrzała na leżące na łóżku elfiątko, pogrążone w głębokim śnie, jak zwykle po podwieczorku.

- Niedługo wrócę, Sreberko - szepnęła, gładząc chłopca po policzku. Poczochrała drzemiącą w fotelu obok rudą krasnoludkę, po czym wyszła, zamykając za sobą drzwi na skobelek. Bardziej z przyzwyczajenia niż z potrzeby zanuciła pieśń strażniczą, chroniącą mieszkańców małego domku przed intruzami - nieduża chatka była oddalona od uczęszczanych szlaków, z daleka wyglądała też na niezamieszkaną, jeśli nie liczyć cieniutkiej strużki dymu z komina, widocznej tylko dla uważnych obserwatorów.

Był ponury, chłodny dzień, zbierało się na deszcz. Kiedy Fontanesia d'Oleance stanęła przed jaskinią zwaną Akademią Hardina, było ciemno jak tuż przed zmrokiem, a przez niebo przetaczały się niskie, granatowe chmury. Wiatr jęczał przeciskając się pomiędzy skalnymi kolcami okalającymi wejście do jaskini - celowo umieszczonymi w tym miejscu, by każdy podmuch potęgował upiorne wrażenie, na jakie składały się zarówno plotki, jak i fakty dotyczące tego miejsca, oraz czerwony odcień skał, niepokojąco korespondujący ze złą sławą Nidraha vel Hardina.

Pieśniarka zdecydowanym krokiem wmaszerowała do środka, kierując się od razu w stronę korytarza prowadzącego do prywatnych komnat mentora akademii. Nie straciła rezonu nawet ujrzawszy dwa dziwne stworzenia pilnujące prostych kamiennych drzwi.

- Stój, jasna - zabulgotali unisono strażnicy. - Nie dla ciebie nauki u mistrza Hardina.
Elfka zmrużyła lekko oczy.
- Czyżby... mistrz Hardin nie uprzedził was? Ma coś, co należy do mnie... - urwała, nie dokończywszy, że i ona należy do "tego czegoś". - Wpuśćcie mnie albo wejdę wbrew waszej woli - zażądała spokojnie, robiąc krok naprzód. Istoty zagrodziły jej drogę, paluchami odpychając od drzwi.

Gdyby Kymil Simmedaerian Ellorian z Rodu Noldorin ujrzał teraz pewną niepozorną czarodziejkę, w której żyłach płynęła wcale nie arystokratyczna krew i która na co dzień z magią radziła sobie co najwyżej przeciętnie - mógłby spuchnąć z dumy. Elfka była bowiem żywą ilustracją jego traktatu o wpływie afektu na siłę zaklęć. Całkiem nieświadomie.

Moc spotęgowała się za sprawą wzbierającego w elfce gniewu, który wreszcie mógł znaleźć ujście. Obaj strażnicy, oślepieni świętym blaskiem, zniknęli w wirze światła, kolejne zaklęcie cisnęło ich ciałami o ścianę. Szok i ból były tak ogromne, że obaj stracili przytomność, stając się na dobre kilka dni podobni warzywom. Nic to. Hardin przysposobi sobie nowych.

Elfka odetchnęła powoli, usiłując się uspokoić. Nagły napad wściekłości wstrząsnął nią nie mniej niż tymi, którzy byli celem jej ataku. Lekko szczękając zębami pchnęła ciężkie skrzydło drzwi...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fontanesia dnia Czw 20:25, 05 Mar 2009, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sparks




Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z ciemnych zaułków

PostWysłany: Czw 16:19, 05 Mar 2009    Temat postu:

Pomieszczenie nie było zbyt obszerne. Zaledwie cztery metry długości i trzy szerokości. Oświetlono je magicznymi lampami w postaci kryształów. Poza tym, było niemal puste. Jedynym elementem "umeblowania" był umieszczony na środku okrągły stół. Jego powierzchnia wykuta była z jakiegoś połyskującego kamienia. Z pozoru nie wyglądał jakoś specjalnie. Lecz gdyby zerknąć przez ramie dwóm mężczyznom, którzy pochylali się nad nim, każdy zorientowałby się iż stół jest tylko komponentem zaklęcia. Konkretnie zaklęcia wizyjnego. Otóż na powierzchni stołu widać było nikogo innego jak Fontanesię, która właśnie wchodziła przez wrota siedziby.
- Mówiłem, że ona tu przyjdzie - powiedział Sparks.
- No cóż. Czasem nawet ty miewasz rację - powiedział drugi z nich. - Pewno będzie chciała zobaczyć swojego maga - prychnął pod nosem. - Aż dziw, że on w ogóle jeszcze żyje. Nie powinien nawet wyjść z tamtego labiryntu.
- Nie powinien? - Sparks zmarszczył brwi - Widać ma więcej szczęścia niż rozumu. A może to ty go nie doceniasz?
- Być może. W każdym razie, mamy umowę, a ja swoich umów dotrzymuję. A on jeszcze będzie mi przydatny. Idź do niej. Dowiedz się czego chce i zaprowadź ją do niego w razie gdyby o to chodziło - zdenerwowanie aż wylewało się z niego, gdy odwrócił się i ruszył w stronę wlotu korytarza.
Sparks uśmiechnął się jedynie i ruszył za nim.



Stał, opierając się plecami o ścianę. Ręce skrzyżował na piersi i czekał. Słuchał zbliżających sie kroków z górnej części korytarza. Uśmiechał się lekko na myśl o nadchodzącej elfce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:22, 05 Mar 2009    Temat postu:

Kryształ w zatkniętej za pasek sukienki Łzie Evy pulsował niespokojnie, jakby ostrzegawczo. I bez tego elfka wiedziała, że wchodzi w paszczę lwa - dlatego była bez broni, a tuniki bojowe i sukienki z umownej kategorii wyjściowych zostawiła w szafie. Jedyną ozdobą jej prostej, grafitowoszarej szatki były szerokie koronkowe mankiety i kołnierzyk - nieduża figurka czarodziejki wydawała się w tym stroju jeszcze mniejsza.

Bez złych zamiarów i bez broni wchodziła w paszczę lwa. Tylko czy lew o tym wiedział..? Pieśniarka lekko zaszczękała zębami i wzdrygnęła się, kiedy jakiś chłodny powiew - znak, że w korytarzu ktoś otworzył drzwi - owiał jej gołe stopy. Zacisnęła piąstki z determinacją i przyspieszyła kroku, starając się nie układać w myślach żadnej przemowy - to tylko potęgowało obawy.

Stuk, stuk - obcasy sandałków rytmicznie uderzały o mocno ubitą ziemię. Podłoga opadała tu nieznacznie, a więc korytarz wprowadził w głąb wzgórza. Cisza panująca wokół była wręcz przytłaczająca. Elfka nabrała tchu, żeby zanucić jakąkolwiek melodię, która mogłaby jej towarzyszyć... Ale głos uwiązł jej w gardle na widok drwiącego uśmieszku Sparksa, na którego prawie wpadła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fontanesia dnia Czw 20:22, 05 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sparks




Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z ciemnych zaułków

PostWysłany: Czw 20:35, 05 Mar 2009    Temat postu:

- Dzień dobry, droga Pani - uśmiech na ustach Sparksa poszerzył się znacząco - Czemu możemy zawdzięczać twoją wizytę w tej pięknej okolicy?
Oderwał się od ściany i ukłonił lekko przed elfką, wyraźnie się z niej nabijając.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:14, 05 Mar 2009    Temat postu:

Parsknęła jak rozzłoszczona kotka, nie zadając sobie trudu odwzajemnienia ukłonu.
- Wiesz, dlaczego tu jestem, panie Sparks - ostatnie słowa wymówiła drwiąco się uśmiechając, przekonana, że mężczyzna ma więcej nazwisk niż marynarz narzeczonych. - Przyszłam oddać to, co mi pan pożyczył... - sięgnęła do kieszeni. - I odebrać to, co należy do mnie.

Zmrużyła lekko oczy, wyciągając ku Sparksowi dłoń, na której połyskiwał kryształ, niegdyś krwistoczerwony, a teraz już nieaktywny, bladoróżowy.
- Służysz także panu tego miejsca? Czy sama mam go znaleźć? - spytała cicho, patrząc śmiało na rozmówcę. Cały swój wysiłek włożyła w to, by nie dać po sobie poznać, że jeszcze chwila, a gotowa zemdleć z nadmiaru emocji, wśród których dominował przeraźliwy, odbierający dech i zmysły lęk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sparks




Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z ciemnych zaułków

PostWysłany: Pią 19:26, 06 Mar 2009    Temat postu:

Mężczyzna spojrzał na elfkę i zaśmiał się cicho.
- Zachowaj kamyczek. Jest twój. A służę tylko sobie. - skinął lekko głową i spoważniał nieco - Wiem po co tu jesteś. jeśli za mną pójdziesz, to zaprowadzę cię do niego. A co do gospodarza... Nie sprawiał wrażenia jakby chciał się z tobą spotkać.

Po tych słowach odwrócił się na pięcie i ruszył raźnym krokiem wgłąb korytarza, nie racząc nawet sprawdzić, czy elfka idzie za nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:01, 07 Mar 2009    Temat postu:

Westchnęła cicho, chowając klejnot do kieszeni, i podbiegła do Sparksa, by zrównać z nim krok.
- Jeśli wiesz, po co tu przyszłam, po cóż pytałeś? - powiedziała cicho, nie patrząc na mężczyznę. - O, wiem, bardzo was wszystkich bawi moja osoba w tym miejscu... Postaram się jak najkrócej być dla was rozrywką - zerknęła na mężczyznę kątem oka. Nadal drwiąco się uśmiechał, jakby nosił maskę, na jego twarzy nie drgnął ani jeden mięsień, patrzył twardo przed siebie. - Bo... skoro mistrz nie chce mnie widzieć, tuszę, iż nie będzie dla niego kłopotem, jeśli pozbawię go ciężaru opieki nad moim mężem? - przełknęła głośno ślinę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sparks




Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z ciemnych zaułków

PostWysłany: Sob 22:37, 07 Mar 2009    Temat postu:

Korytarz wił się, ciągle opadając lekko w dół. Kamienna posadzka sprawiała, iż wasze kroki niosły się echem po podziemiach. Czasem zakręcaliście w lewo. Czasem w prawo. szliście pod górę, by po chwili znów podążać na dół. Nagle zatrzymaliście przed kawałkiem gładkiej ściany. Sparks wyciągnął rękę i dotknął jej, a wtedy dostrzegłaś drzwi. Najwidoczniej były tu cały czas, ukryte pod iluzją. Uśmiechnął się do elfki i otworzył je.
- Proszę. Tam jest to, po co przyszłaś. Myślę, że w środku dowiesz się wszystkiego - po czym zrobił krok do wnętrza pomieszczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fontanesia
Lilia
Lilia



Dołączył: 19 Maj 2008
Posty: 230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 1:16, 08 Mar 2009    Temat postu:

Nierozsądnie jest odwracać się, kiedy przeciwnik krzyczy "patrz, za tobą!". Równie nierozsądne wydaje się przychodzenie do najbardziej znanego przybytku czarnej magii bez zaproszenia, bez pozwolenia ani nawet bez cichego przyzwolenia właściciela. Od tego gorsze jest chyba tylko wchodzenie bez broni do pomieszczeń, do których drzwi ukryto przemyślnie pod iluzją.

Fontanesia d'Oleance nie zaliczała się do pierwszej dziesiątki najrozsądniejszych elfek wszech czasów - ale była bystra, co nieraz ratowało ją z opresji.
- Calme - szepnęła z nadzieją, że jedno niewinne zaklęcie nie wywoła trzęsienia ziemi ani nie odbije się innym spektakularnym echem pośród skalnych korytarzy. Jak zawsze w jej zaciśniętej piąstce pojawiła się kulka emitująca światło pozwalające chociaż nie połamać sobie nóg na ciemnych schodach czy też odróżnić świnię od niespodziewanego gościa (przynajmniej w teorii).

Świetlista kuleczka wpłynęła do pomieszczenia tuż przed elfką, która starannie zamknęła za sobą drzwi. Odwróciła się, głośno przełykając ślinę, całkowicie nieprzygotowana na widok, który ukazał się jej oczom...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Aarie Thenesai Strona Główna -> Komnata dla Gości Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin